ULUBIEŃCY SIERPNIA `15 | NYX, CATRICE, P2, MAC, EVREE, LIRENE, BALEA.

Od kilu miesięcy nie pojawiały się u mnie posty z ulubieńcami miesiąca. Szczególnie z tego względu, że nie używałam zbyt dużo nowych produktów, tylko postawiłam na zużywanie już pootwieranych, a zwłaszcza tych do makijażu. I o dziwo da się! W ostatnim czasie denko pojawiło się w kilku podkładach, pudrze, pojedynczych cieniach a nawet bronzerze! Co w ogóle jest dla mnie jakimś cudem! :D I za to, że byłam taka dzielna już pod koniec lipca pozwoliłam sobie na testowanie nowych produktów. Dzisiaj pokaże, które najbardziej przypadły mi do gustu, a więc do dzieła! 


Na pierwszy ogień idą produkty do pielęgnacji ciała marki Balea z serii Soft-Ol. Nie od dziś wiadomo, że lubię produkty, które można kupić w niemieckiej drogerii. Choć w ostatnim czasie trafiłam na kilka, które zbytnio nie przypadły mi do gustu (piszę o nich np TUTAJ). Jednak dzisiaj ma być o ulubieńcach! Produkty z serii Soft-Ol uważam, za jedne z najlepszych produktów wypuszczonych przez markę własną drogerii DM! 

Pierwszy (na początku roku) pojawił się na półkach balsam do ciała, który przeznaczony jest do bardzo suchej skóry i zawiera 40% olejków. Zawiera m.in. olej migdałowy, sojowy i słonecznikowy. Formuła z witaminą E i alantoiną. Ma przyjemny delikatny zapach, wchłania się dosyć dobrze, jednak trzeba chwilę poczekać z uwagi na dużą ilość olejków jakie posiada, które troszkę wolniej wchłaniają się w naszą skórę. Sprawdzi się fajnie teraz, bo przez obecność olejów świetnie podkreśli resztki opalenizny. A na chłodniejsze wieczory również będzie idealny, nawet dla osób których skóra wymaga większego nawilżenia. Posiada bardzo wygodne miękkie opakowanie, które można postawić na otwarciu co bardzo ułatwia jego wydostanie. Za pojemność 200 ml musimy zapłacić około 15 zł. Tak jak ja nie lubię się balsamować, dla mnie jest ideałem! Serdecznie Wam polecam go wypróbować jak będziecie mieli okazję. 

A na początku sierpnia podczas wizyty w DM, moim oczom na półce z żelami (z której mam zakaz brania czegokolwiek, ze względu na tryliard zapasów w domu heh :D) ukazał się żel również z serii Soft-Ol. I oczywiście, że nie mogłam się opanować. :P Oczywiście, że go kupiłam, a wszystkie inne żele schowałam. Postawiłam go na honorowym miejscu w łazience! Zużyłam już połowę i oczywiście, że już mam kolejny w zapasie (hahaha...:D). Idealna kremowa konsystencja, zapach, nawilżenie. Po wyjściu z pod prysznica, kropkę nad i stawia starszy brat - balsam. Uwielbiam i polecam!


Evree, Essential Oils, to kolejny ulubieniec tym razem do pielęgnacji twarzy, który ma być rekonstruktorem do twarzy, szyi i dekoltu. Posiadam cerę mieszaną w stronę suchej, z którą nie ma większych problemów (nie licząc kilku dni w miesiącu). Jednak po przeczytaniu chyba setek postów, na temat cudowności tego olejku, postanowiłam spróbować. Było to moje pierwsze spotkanie z produktem w postaci olejku do pielęgnacji twarzy, które okazało się strzałem w dziesiątkę! Olejek znajduje się w ładnej buteleczce z pipetką, która bardzo ułatwia aplikację. Ma śliczny zapach, nie zapchał mnie, a także pięknie się wchłania. Nie zostawia tłustego filmu i nie brudzi poduszki, co mnie niezwykle cieszy bo używam go tylko na noc. Rano skóra jest miękka, nawilżona i wygląda na wypoczętą. Posiada również bardzo dobry skład, zawiera m.in. olejki roślinne (jojoba, awokado, z pestek winogron, migdałowy, ryżowy, słonecznikowy, z nasion wiesiołka) i olejki eteryczne (geraniowy, rozmarynowy, nagietkowy, lawendowy, eukaliptusowy, pomarańczowy, grejpfrutowy, melisowy. Występuje w 3 wersjach, za pojemność 30 ml, musimy zapłacić około 30 zł.

Lirene, peeling drobnoziarnisty, wygładzająco-oczyszczający, o którym wspominałam już w poście o dobrych produktach do pielęgnacji za +/- 10 zł (link TUTAJ). Zdanie podtrzymuje, używam go cały czas i rezultaty nadal są świetne. Tani, a bardzo dobry produkt polskiej marki. 


Czas na coś do makijażu! Na pierwszy ogień pójdą kremowe bronzery w sztyfcie marki P2 z letniej edycji limitowanej Beauty Safari. I trzeba przyznać, że nie bez powodu produkty pojawiły się w sprzedaży w okresie wakacji. Kremowa konsystencja, rozprowadzała się idealnie na twarzy w roli bronzera (nr 020 Savannah) i rozświetlacza (nr 010 Sahara). Wykorzystywałam go w roli rozświetlacza, ponieważ ma tyle jasny odcień i delikatnie odbijające drobinki, że nie sprawdziłby się nawet jako produkt do ocieplania twarzy nie mówiąc o bronzerze. Obydwa produkty cudownie podkreślają i podbijają wakacyjną opaleniznę. Rzadko zdarza mi się używać kremowych kosmetyków do makijażu, jakoś nigdy nie umiałam sobie z nimi poradzić. W tym przypadku jest inaczej, produkty ładnie się rozcierają i nie robią plam, a na dodatek dosyć intensywnie pachną mleczną czekoladą. Teraz niestety lądują na dnie szuflady, bo ich ciepłe odcienie, nie sprawdzą się zimową porą. Jednak na pewno zobaczymy się w przyszłym roku!

Drugi produkt to rozświetlający puder w perełkach marki Catrice z edycji limitowanej Kaviar Gauche. Na początku muszę wspomnieć o opakowaniu, które jest według mnie idealne. Biała góra z złotym tłoczeniem i przezroczysty dół, naprawdę prezentują się gustownie i robią wrażenie. W środku natomiast znajdziemy również prześliczne pudrowe, pastelowe perełki. Nie używam ich do całej twarzy, aplikuje je tylko na szczyty kości policzkowych. W opakowaniu wydają się dosyć chłodne, jednak nałożone w minimalnej ilości wyglądają, subtelnie i delikatnie. Lubiłam używać je latem, zwłaszcza na wieczór, ładnie podkreślały opaleniznę. Myślę, że również świetnie sprawdzą się zimą, nałożone większą ilością dadzą efekt tafli. Jest to jeden z tych produktów, który pięknie wygląda i z zewnątrz i z wewnątrz. 


Mac, Pro Longwear Concealer, to chyba dość kontrowersyjny korektor, który posiadam w nr NC15. Jak wiadomo, mam bardzo duże cienie pod oczami, a skóra wokół nich jest bardzo cienka i ma zmarszczki. Zanim zdecydowałam się na zakup tego korektora, dużo o nim czytałam i opinie na blogach są podzielone. Pierwsza połowa jest nim zachwycona. Druga zaś uważa, że jest koszmarny, a do tego bardzo drogi. Za pojemność 9 ml musimy zapłacić około 80 zł. Podzielone opinie nie pomogły mi zbytnio w zdecydowaniu o zakupie. Stwierdziłam więc, że jeżeli sama nie sprawdzę to się nie dowiem.  I powiem tak, w opisie produktu nie ma mowy, że ma być to korektor mega kryjący. Więc już z góry wiedziałam, że nie poradzi sobie z moim dużym zasinieniem. W opisie natomiast bardzo podkreślone jest to, że ma być to produkt długotrwały. Na co bardzo liczyłam, ponieważ przez te największe upały jakie były w tym roku każdy korektor niemiłosiernie zbierał mi się pod oczami. Przypudrowany, czy nie, po godzinie miałam pod okiem katastrofę, a o nie nakładaniu korektora również nie było mowy. W tym momencie ten korektor okazał się wybawieniem! Trzeba z nim pracować szybko, bo ma szybko zastygającą formułę, która trzyma się na twarzy cały dzień. Nie działa na niego śmiech, pot i łzy, a nawet strugi deszczu, schodzi z naszej twarzy dopiero z płynem micelarnym. Gdyby miałby trochę większe krycie byłby ideałem, ale i tak jest jednym z najlepszych. I pomimo tego słabego krycia, jego długotrwała formuła sprawdza mi się świetnie na co dzień, kiedy chce mieć pewność, że nic nieoczekiwanego nie będzie mi się z tymi moimi dolinami działo.

Następny ulubieniec to Rimmel Lasting Finish Lipstick, czyli kremowa szminka do ust o nr 070 Airy Fairy. Nie przepadam za mocnymi kolorami na ustach, bo nie mogę przestać o nich myśleć czy nie mam ich przypadkiem już na połowie twarzy. Najbardziej lubię kolory neutralne i bardzo zbliżone do naturalnego koloru moich ust, ale jednak w lepszym wydaniu. Ten odcień przypadł mi do gustu, używałam jej codziennie podczas wakacji i na pewno również często w użyciu będzie przez najbliższe miesiące. Przyjemna konsystencja, ładnie rozprowadza się po ustach i ich nie wysusza. Daje delikatny blask, ale nie znajdziemy w niej żadnego chamskiego brokatu. Nie jest zbyt długotrwała, ale schodzi równomiernie. 


Ostatnią perełką tego miesiąca jest paletka cieni Parisian Chic marki NYX. Jest to moja pierwsza paletka, która sprawdza mi się tak dobrze. Jej kolorystyka odpowiada mi w 100%, nie zmieniłabym w niej ani jednego cienia. Naturalne odcienie brązu i szarości, zarówno matowe jak i połyskujące. Podstawowy jasny i czarny matowy cień pozwala stworzyć każdy rodzaj makijażu. Sprawdzi się i na dzień i na wieczór. Cienie są dobrze napigmentowane, nie osypują się, dobrze się blendują, przy czym nie tracą koloru. Moim ulubieńcem jest lekko różowo/szampański połyskujący odcień, który pięknie wygląda nawet sam nałożony na całą powiekę. Dodatkowym atutem tej paletki jest to, że jest naprawdę mała bo mieści się w dłoni. Była to jedyna paletka jaką zabrałam na wakacje do Polski i sprawdziła się idealnie! Dla kogoś może być minusem, że nie posiada lusterka, dla mnie jednak nie jest to wadą bo ja nie lubię się w nich malować i z nich nie korzystam. 


A jacy są Wasi ulubieńcy w tym miesiącu? A może macie jakiś produkt, o którym dzisiaj pisałam? Dajcie znać w komentarzach jak się u Was sprawdza. 

Udostępnij ten post

16 komentarzy :

  1. Czytałam gdzieś o tych cieniach, że są słabo napigmentowane. Maca nie trawię :( mój ulubiony produkt to m.in. puder vita liberata i pomadki nyx matowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. perełki Catrice muszę mieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Airy Fairy to już kultowy odcień :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tylko olejek evree i też go bardzo lubię
    _____________
    Pozdrawiam
    MARCELKA FASHION and LIFESTYLE BLOG
    ♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się paletka.Uwielbiam takie kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Paletka cieni NYX wygląda pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam Twoich ulubieńców ale taki duet Balei Soft Ol bym chętnie przygarnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nic nie znam... paletka ma bardzo ładne kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej ten puder w perełkach Catrice cudo :) Ile kosztuje? ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam już, ale na pewno były trochę droższe od pudrów znajdujących się w ich szafie około 20 - 25 zł.

      Usuń
  10. Muszę kiedyś wypróbować olejek Evree skoro wszyscy tak je chwalą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. SUper. Nie znam kosmetyków ale wypróbowałabym paletkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Great items Really interesting...thx for sharing!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie piękne cienie do powiek.

    OdpowiedzUsuń
  14. Olejek też mam I uwielbiam go !

    OdpowiedzUsuń
  15. Paletka ma piękne kolory, sama chętnie bym jej używała.

    OdpowiedzUsuń

LEOKADjA © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony przez Blokotka